Aktualności
(02.11.2017) Rośnie frustracja nauczycieli
Początkujący nauczyciele zainspirowani protestem młodych lekarzy również zaczęli się organizować. Głodówka to ostateczność, ale nie wykluczają innych form nacisku na rząd. Powód? Ich pensje ledwie przekraczają płacę minimalną
Piotr Świdziński z Wielkopolski od 3 lat uczy informatyki - do niedawna w gimnazjum, teraz w szkole podstawowej. Codziennie dojeżdża do pracy 60 km. - Nauczanie to jednak powołanie - mówi. To on wraz ze znajomymi założył na Facebooku grupę Strajk Młodych Nauczycieli. - Dyskutowaliśmy o artykule na temat lekarzy, ktoś powiedział: „Nauczycielom to nawet strajk głodowy nie pomoże”. I od słowa do słowa doszliśmy do wniosku, że zamiast narzekać, warto działać i wyjść z czymś pozytywnym - opowiada.
Na początku w grupie było kilkanaście osób, dziś jest ich już ponad 3,5 tys. Odbyły się też pierwsze spotkania w Warszawie i Poznaniu. Wielu nauczycieli dzieli się na nich historiami z pracy. Tak jak 34-letnia Joanna, która uczy języka obcego w jednym z miast wojewódzkich. By zdążyć na lekcje o godz. 8, dzień musi zacząć przed 6. Część zajęć prowadzi w czytelni, bo w szkole po reformie edukacji brakuje sal lekcyjnych. Na przerwach dyżuruje na korytarzu. Z toalety może skorzystać dopiero po piątej lekcji. Zajęcia kończy ok. 15.30, o ile nie musi biec jeszcze na lekcje w drugiej szkole. Gdy w domu siada do komputera, chłopak wzdycha: „Ja nie zabieram pracy do domu”. A przecież Joanna musi ułożyć sprawdzian na następny dzień.
Ta historia to dowód, że choć pensum nauczyciela, czyli czas spędzony przed tablicą, to 18 godzin tygodniowo, wielu z nich pracuje znacznie dłużej niż 40 godzin. Instytut Badań Edukacyjnych obliczył na podstawie deklaracji prawie 7,5 tys. nauczycieli z blisko 1,3 tys. szkół, że ich średni tydzień pracy to 47 godzin, czyli prawie 9,5 godziny dziennie. Najwięcej pracują poloniści, nauczyciele historii i WOS-u, matematycy, a także nauczyciele przedmiotów przyrodniczych.
Problemem jest wynagrodzenie za tę pracę. Początkujący nauczyciel zarabia nieco ponad 2 tys. zł - wyraźnie mniej od młodych lekarzy, ale też często od kasjerów w marketach czy pracowników fizycznych. Pensja nauczycieli stażystów to 2294 zł brutto, nauczycieli kontraktowych niewiele więcej - 2361 zł. Po nowym roku ich zarobki symbolicznie już tylko będą przekraczały poziom minimalnego wynagrodzenia, które ma wynieść 2,1 tys. zł.
Piotr Świdziński: - Frustracja narasta, a potęguje ją stereotyp nauczyciela, który powielają także media. Takiego, co to ciągle ma wakacje i nic nie robi. Kiedy czytam historie nauczycieli, którzy za swoją pensję nie są w stanie wynająć kawalerki, to coraz bardziej się boję, że ta słynna „negatywna selekcja” do zawodu będzie się tylko pogłębiać. A przecież potrzebujemy nauczycieli z pasją, zaangażowaniem.
Krzysztof Tucholski, inny z administratorów grupy zbuntowanych belfrów, pisze tak: „Jesteśmy apolityczną grupą zrzeszającą młodych nauczycieli, którzy chcą realnie wpływać na polepszenie edukacji w Polsce. Nasze zmiany chcielibyśmy wprowadzać w drodze prawdziwego dialogu. Jednak w przypadku braku takiej woli ze strony władz oświatowych będziemy rozważali inne formy nacisku, do których mamy prawo. Mamy również prawo do strajku w obronie edukacji, nawet strajku głodowego. Uważamy, że Polska zasługuje na szkołę na miarę XXI wieku i o taką szkołę zabiegamy”.
Świdziński: - Większość z nas uważa strajk za formę ostateczną, z pewnością bardzo uciążliwą zarówno dla dzieci, jak i dla rodziców. Nie chcemy tego. Rozmawiamy jedynie na temat ewentualnych form nacisku, jeśli się okaże, że nasze postulaty i wola dialogu nie spotkają się ze zrozumieniem władz.
Na razie grupa pracuje nad wspólnymi - nie tylko płacowymi - propozycjami. Jak podkreślają, nie chcą być kojarzeni z żadną partią polityczną czy którymś z działających w oświacie związków zawodowych (Związek Nauczycielstwa Polskiego ma ok. 200 tys. członków wśród nauczycieli, „Solidarność” - 80 tys.).
- Szanujemy to, że chcą być niezależni. Jeśli jednak będą potrzebowali miejsca do spotkań czy porad prawnych, służymy pomocą - mówi Magdalena Kaszulanis, rzeczniczka ZNP. - Możemy się różnić w wielu kwestiach, np. oceny likwidacji gimnazjów, ale widać wyraźnie, że w dwóch punktach polscy nauczyciele są zgodni: głodowe płace i obniżanie prestiżu zawodu to poważne problemy oświaty.
Sytuacja młodych nauczycieli może się jeszcze pogorszyć. Minister edukacji Anna Zalewska chce wydłużyć awans zawodowy z ok. 10 do 15 lat, a to sprawi, że jeszcze później młodzi nauczyciele zaczną zarabiać więcej. Sam staż, gdy są najskromniej opłacani, ma się wydłużyć z dziewięciu miesięcy do roku i dziewięciu miesięcy.
- Nauczyciele powinni być najbardziej elitarnie kształconą grupą zawodową. Na najlepszych uniwersytetach, prawdopodobnie w ramach jednolitych studiów magisterskich - mówił na początku marca w „Wyborczej” minister szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin. Ale te plany zostały odłożone na „po wyborach”.
Wcześniej nauczyciele mają otrzymać podwyżki - 5 proc. wiosną 2018 r., a potem po 5 proc. w 2019 i 2020 r. Zarówno ZNP, jak i „S” postulowały jednorazowe 15-proc. podwyżki, bo inaczej „będzie je zjadała inflacja”.
Źródło - Gazeta Wyborcza, autor: Justyna Suchecka (02.11.2017)
© 2014. Oddział ZNP w Mysłowicach. Wszystkie prawa zastrzeżone.