Aktualności
(02.12.2015) Nauczyciele bronią gimnazjów. Ich uczniowie przodują w Europie
Reforma edukacji PiS. ZNP nie godzi się na kolejną falę zmian w oświacie. Rusza z akcją „Razem dla gimnazjów”. Podpisy pod petycją można składać do 10 stycznia.
W Śląskiem pierwsze podpisy w ramach akcji „Razem dla gimnazjów” już zostały złożone. Do koordynowanej przez Związek Nauczycielstwa Polskiego inicjatywy, popierającej stabilizację w oświacie, dołączają nie tylko nauczyciele z gimnazjów, ale też rodzice, uczniowie oraz przedstawiciele innych środowisk, np. służby zdrowia.
Tymczasem wszystko wskazuje na to, że los gimnazjów już jest przesądzony. Ich koniec ma nastąpić we wrześniu 2017 r. Tę datę, jako realną, wskazała w mediach Anna Zalewska, minister edukacji narodowej w rządzie PiS.
Chcą stabilizacji, nie zmian
Nie chodzi nam wyłącznie o obronę gimnazjów, ale o stabilizację w oświacie, utrzymanie obecnego ustroju szkolnego - tłumaczy sens akcji „Razem dla gimnazjów” Grażyna Hołyś-Warmuz, rzecznik prasowy śląskiego oddziału ZNP.
- Propozycje rządu uderzą nie tylko w gimnazja, ale we wszystkie etapy kształcenia - alarmuje Hołyś-Warmuz. Jak tłumaczy, zlikwidowanie trzyletniego gimnazjum spowoduje, że we wszystkich typach szkół trzeba będzie zmieniać podstawę programową, podręczniki, na nowo napisać statut szkoły. Problemem będzie też miejsce odbywania się lekcji - w większości budynków szkół podstawowych nie ma miejsca na dodatkowe dwa roczniki.
W ankietach ZNP pyta, czy zamiast wprowadzać od podstaw kolejną reformę strukturalną, nie lepiej skupić się na doskonaleniu tego, co już jest. - Gimnazja należy doskonalić, nie likwidować. Poprawiać ich funkcjonowanie poprzez zatrudnienie psychologów, pedagogów, tworzenie mniej licznych klas - komentuje pani Grażyna.
Zdaniem związkowców, nie wolno dopuścić do zmarnowania dotychczasowych osiągnięć gimnazjalistów. A ci zrobili ogromny skok rozwojowy. Badania PISA pokazują, że dziś są w czołówce europejskiej.
Podpisy będą zbierane do 10 stycznia. Listy trafią m.in. do szkół i innych placówek oświatowych. Niebawem petycję będzie można podpisać również online.
Likwidacja - wrzesień 2017
Efekty ogólnopolskiej mobilizacji mogą być jednak żadne. Okazuje się, że szefowa resortu edukacji podjęła już decyzję, kiedy gimnazja zostaną zlikwidowane. Jest to wrzesień 2017. Informacja o tym wywołała niepokój wśród nauczycieli w gimnazjach. Boją się nie tylko o swoje miejsca pracy, ale o 16-letni dorobek szkół.
- Gimnazja będziemy wygaszać stopniowo. Uczniowie, którzy teraz do nich uczęszczają, dokończą w nich naukę - powiedziała nam Marzena Drab, wiceminister edukacji narodowej. - Proces następować będzie spokojnie i płynnie. Przewidziane są konsultacje ze środowiskiem nauczycielskim. Ten niepokój w gimnazjach dziwi, bowiem sondaże wśród Polaków pokazują, że około 68 proc. społeczeństwa jest za przywróceniem 8-klasowych szkół podstawowych. Uczynimy to bez chaosu, bezpiecznie dla uczniów i nauczycieli - przekonuje.
W tym roku szkolnym w regionie działa 811 gimnazjów (707 publicznych i 104 niepubliczne). Uczy się w nich 120 303 młodych ludzi. Pracuje zaś 20 969 nauczycieli.
Czy gimnazja należy zlikwidować?
Podyskutuj z autorką na www.dziennikzachodni.pl
Rozmowa z pedagogiem
Dajcie szkole święty spokój. Niech nauczyciele mają możliwość zobaczyć, jakie efekty przynosi ich praca.
Rozmowa z prof. Stanisławem Juszczykiem, dziekanem Wydziału Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach
- Trzy miesiące. Tyle wystarczyło, by sytuacja w oświacie zmieniła się o 180 stopni. Latem rodzice słyszeli, że od tego roku wszystkie sześciolatki będą chodzić do szkoły. Teraz okazuje się, że nie. Cofnięcie reformy 6-latków to jedna z wielu zmian. Nowy rząd chce likwidować gimnazja, znosić egzaminy zewnętrzne. Jak takie zamieszanie wpływa na stan edukacji?
- Bardzo niekorzystnie. Musimy pamiętać, że plany oświatowe to plany wieloletnie. Do reformy edukacji powinniśmy przygotowywać się przez kilka lat. Sprawdzić ją, dopiero później wdrażać. Natomiast każda gwałtowna decyzja ze strony rządowej jest niszczeniem pewnych planów, zamierzeń, jakie mają szkoły. Nieprzemyślana reforma wprowadza chaos, który niczemu dobremu nie służy. Nie możemy eksperymentować na żywym organizmie, którym są uczniowie. Tym bardziej że mówimy o dzieciach w wieku przedszkolno-szkolnym, które są wyjątkowo otwarte na to, co je otacza. Nie wolno tego kapitału zaniedbać.
- Badania pokazują, że najlepsze systemy edukacyjne funkcjonują w krajach skandynawskich - Finlandii czy Szwecji. Czym one różnią się od naszego systemu?
- W tych krajach jest inne podejście do edukacji. Traktuje się ją jako coś ważnego, wartościowego, wspaniałego. System edukacyjny jest stabilny. Każda zmiana jest gruntownie przemyślana. Rodzice od najmłodszych lat wpajają dzieciom, że pójście do szkoły, kształcenie się, to najlepsza inwestycja w przyszłość. Finlandia jest krajem, w którym uczniowie od lat osiągają najlepsze wyniki w nauce. W krajach skandynawskich rozwinięte jest indywidualne podejście do ucznia. Rządy zdają sobie sprawę z istoty inwestowania w edukację. Wymagają, by nauczyciele byli doskonale wykształceni, szkoły dobrze wyposażone. Ale za tymi wymaganiami idzie odpowiednio wysokie wynagrodzenie, wsparcie oraz prestiż i szacunek do tego zawodu. Tam społeczeństwo wie, że praca nauczyciela przynosi pożytek całemu krajowi.
- A jak to wygląda u nas?
- Niestety, nauczyciel ma stosunkowo niską pensję. Prestiżu społecznego już nie ma. Kiedyś był, ale te czasy dawno minęły.
- Polscy nauczyciele chcą spokoju. Co skutecznie uniemożliwiają im kolejne reformy w oświacie.
- To prawda, szkole potrzebny jest spokój. Poprzednia fala reform spowodowała, że zamiast skupić się na kształceniu i wychowywaniu dzieci, nauczyciele zajmują się wypełnianiem różnego rodzaju raportów i sprawozdań. Jednocześnie muszą pracować z widmem kolejnych zmian. To wcale nie uspokaja, wręcz przeciwnie, wprowadza do szkół wyjątkowo nerwową atmosferę. Nauczyciele powinni móc dostrzec efekty swojej pracy. Tylko wtedy będą mogli powiedzieć, co trzeba zmienić, by było jeszcze lepiej. Ale tych efektów nie będzie za rok czy dwa. Będą za kilkanaście lat. Tak jak stało się z gimnazjalistami, którzy po 16 latach funkcjonowania gimnazjów wykonali największy skok rozwojowy w Europie. Ich umiejętności są na podobnym poziomie co Finów.
- Chwalimy kraje skandynawskie. Tymczasem największa liczba laureatów Nagrody Nobla pochodzi z USA.
- Kiedy byłem w Chalmers University of Technology w Szwecji, usłyszałem, że na Nobla z zakresu nauk ścisłych może liczyć ten kraj, który w znaczącym stopniu sponsoruje badania naukowe. Niestety, chociaż mamy bardzo zdolnych naukowców w wielu dyscyplinach, to nie mamy co liczyć na Nobla. W Polsce nakłady na badania są na bardzo niskim poziomie.
811 gimnazjów działa w woj. śląskim. Jest 707 placówek publicznych, zaś 104 to szkoły niepubliczne.
21 000 prawie tylu nauczycieli pracuje w gimnazjach w Śląskiem. Uczą 120 303 młodych ludzi.
Źródło - Dziennik Zachodni (02.12.2015) autor: Katarzyna Domagała-Szymonek
© 2014. Oddział ZNP w Mysłowicach. Wszystkie prawa zastrzeżone.