Aktualności
(02.12.2015) Cudzoziemcy w polskich szkołach
W systemie oświaty od dawna mamy dzieci cudzoziemskie. Jeśli będzie ich więcej, wiemy, co robić. Mamy duże doświadczenie z dziećmi np. z Czeczeni - zapewniała minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska podczas konferencji dotyczącej edukacji dzieci cudzoziemskich w polskich szkołach, a zorganizowanej pod patronatem MEN przez Przedstawicielstwo Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców w Polsce.
Ale zdaniem Związku Nauczycielstwa Polskiego dotychczasowe wsparcie to za mało. - Polska szkoła nie jest przygotowana na przyjęcie dzieci uchodźców - alarmuje w liście otwartym do premier Ewy Kopacz. - Poziom gotowości szkół to nie jest kwestia kredek, kartonu i farb dla dzieci, ale przede wszystkim pytanie, jak do tego przygotowani są nauczyciele, dyrektorzy szkół i polskie dzieci - podkreśla Sławomir Broniarz, prezes Związku.
- Jeśli będzie taka potrzeba, resort jest gotów szkolić nauczycieli. Jesteśmy po to, aby pomóc Państwu znaleźć się w nowej sytuacji - zadeklarowała Joanna Kluzik-Rostkowska.
10 tys. już się uczy
W medialnej gorączce wokół przyjęcia przez nasz kraj uchodźców umyka komentatorom fakt, że ludzi różnych wyznań uciekających przed wojną w ojczyźnie przyjmujemy już niemal od 25 lat. Od lat też dzieci m.in. z Afganistanu, Chin, Czeczeni, Gruzji, Kirgizji, Wietnamu czy Ukrainy uczą się w Polsce. - W roku szkolnym 2014/2015 w polskich szkołach publicznych i niepublicznych uczyło się 10 064 uczniów cudzoziemców, w tym 825 uchodźców - mówi Joanna Dębek, rzecznik prasowy MEN. Kluczową rolę w integracji dzieci uchodźców odgrywa edukacja. - Szkoła jest jednym z pierwszych miejsc, w których może się dokonać udana integracja małego cudzoziemca - podkreśla Dorota Gołębiewska z Międzynarodowej Organizacji ds. Migracji (IOM).
Warunki podejmowania nauki przez cudzoziemców (w tym uchodźców) w polskich szkołach określa ustawa z 7.09.1991 r. o systemie oświaty (tekst jedn.: Dz. U. z 2004 r. Nr 256, poz. 2572 ze zm.) oraz rozporządzenie MEN z 30.07.2015 r. w sprawie warunków i trybu przyjmowania do publicznych przedszkoli, innych form wychowania przedszkolnego, szkół i placówek osób nie będących obywatelami polskimi oraz obywateli polskich, którzy pobierali naukę w szkołach funkcjonujących w systemach oświaty innych państw, a także organizacji dodatkowej nauki języka polskiego, dodatkowych zajęć wyrównawczych oraz nauki języka i kultury kraju pochodzenia (Dz. U. poz. 1202).
- Zgodnie z art. 94a ustawy o systemie oświaty osoby niebędące obywatelami polskimi korzystają z nauki i opieki w publicznych przedszkolach, a podlegające obowiązkowi szkolnemu - z nauki i opieki w publicznych szkołach podstawowych, gimnazjach, publicznych szkołach artystycznych oraz w placówkach na warunkach dotyczących obywateli polskich. Nauka wszystkich dzieci cudzoziemskich w polskiej szkole odbywa się na tych samych zasadach co dzieci polskich - przypomina Joanna Dębek. - Na zadania związane z kształceniem uczniów, bez względu na ich obywatelstwo, przysługuje jednostkom samorządu terytorialnego część oświatowej subwencji ogólnej, na zasadach określonych w ustawie z 13.11.2003 r. o dochodach jednostek samorządu terytorialnego (tekst jedn.: Dz. U. z 2015 r. poz. 513 ze zm.) oraz rozporządzeniu MEN z 15.12.2014 r. w sprawie podziału części oświatowej subwencji ogólnej dla jednostek samorządu terytorialnego w roku 2015 (Dz. U. poz. 1977) - dodaje rzecznik prasowy MEN.
Do szkoły podstawowej, gimnazjum, zasadniczej szkoły zawodowej, technikum lub liceum ogólnokształcącego obcokrajowców przyjmuje się na podstawie zagranicznych dokumentów. W przypadku braku papierów potwierdzających sumę lat nauki szkolnej uczeń zostaje zakwalifikowany do odpowiedniej klasy na podstawie rozmowy kwalifikacyjnej. Więcej na ten temat dowiedzą się Państwo z artykułu Moniki Sewastianowicz Podstawa prawna edukacji cudzoziemców, s. 44.
Klasy wielokulturowe
Eksperci i komentatorzy zwracają uwagę na problemy z ochroną zdrowia dzieci przebywających w naszym kraju nielegalnie, brakiem pomocy psychologicznej i pedagogicznej dla cudzoziemców czy przygotowanych specjalistów, a także narzędzi diagnostycznych w obcych językach. Pomimo to dzieci imigrantów uczą się w Polsce od lat, a szkoły pomagają im w tym, jak mogą.
Dla przykładu w Gimnazjum nr 2 w Krakowie powstała klasa wielokulturowa. - To przede wszystkim dzieło polonistek Ewy Mauer i Iwony Eigenfeld-Hupert oraz pedagog Katarzyny Sieniawskiej. Panie napisały innowację pedagogiczną - koncepcję rekrutacji i nauczania uczniów cudzoziemskich, a krakowski wydział edukacji sfinansował dodatkowe lekcje polskiego i angielskiego dla uczniów tej klasy. Zgodnie też z ministerialnym rozporządzeniem samorząd opłaca pięć dodatkowych godzin lekcji po polsku z innych przedmiotów - opowiada dr Gabriela Olszowska, dyrektor szkoły.
Wśród 28 uczniów tej klasy obok Polaków są Ukraińcy, Żydzi i Ormianie, a także Syryjka i Irakijka. - To najlepsza lekcja tolerancji i walki z uprzedzeniami, jaką można sobie wyobrazić - mówi Ewa Mauer. Na lekcjach dzieci nie tylko się uczą, ale także czytają artykuły o emigracji, opowiadają o kulturze i obyczajach w swoich krajach, dyskutują o tożsamości, kręcą filmy prezentujące własne ojczyzny, wspólnie próbują narodowych przysmaków, które przyrządzają ich rodzice.
Wieloletnie doświadczenie w pracy z dziećmi cudzoziemskimi mają także w Społecznym Gimnazjum nr 20 w Warszawie. - Przyjmujemy je od 2000 r. W tej chwili w ośmiu szkołach prowadzonych przez Towarzystwo Przyjaciół I SLO „Bednarska” mamy 70 cudzoziemców z 16 krajów - opowiada Świetlana Małkowska, wicedyrektor szkoły. - Najpierw dzieci trafiają do klas multikulti, gdzie uczą się intensywnie języka polskiego. Po roku, kiedy opanują umiejętności językowe na tyle, że mogą się odnaleźć w klasach z uczniami polskimi, dalsza nauka odbywa się wspólnie. Ponieważ przyjmujemy też dzieci starsze, zdarza się, że po roku przygotowań z języka polskiego, matematyki i innych przedmiotów, po zdaniu egzaminu gimnazjalnego, przechodzą do liceum.
Klasę wielokulturową utworzono również w Zespole Szkolno-Gimnazjalnym w Grotnikach. - W 2010 r. dowiedzieliśmy się, że tworzy się u nas ośrodek dla uchodźców, a ich dzieci będą chodziły do naszej szkoły. Od tego czasu ciągle uczymy się, jak postępować z dziećmi cudzoziemskimi i jak je edukować, co nie jest takie proste - przyznaje dyrektor Maria Teresa Socalska. - Musimy ciągle dostosowywać się do nowych sytuacji, wypracowywać nowe metody. Najważniejsza jest tolerancja między polskimi a cudzoziemskimi uczniami. W tym roku mamy dzieci w wieku od przedszkola do gimnazjum. Trzeba je dzielić na grupy, inaczej uczyć. Szczególnie wśród przedszkolaków umiejętność dostosowania się jest mniejsza. Często rodzice muszą zostawać z nimi na zajęciach. Za to małe dzieci najszybciej się integrują.
Obawy i uprzedzenia
Nie wszystkie placówki oświatowe chcą przyjmować dzieci cudzoziemców. - W niektórych szkołach trudność stanowi samo zaakceptowanie faktu, że będą mieli uczniów innej narodowości, religii i kultury. Kadra pedagogiczna jest przekonana, że obecność takich osób zakłóci normalny rytm pracy - mówi Agnieszka Kosowicz, prezes Fundacji Polskie Forum Migracyjne. Dorota Gołębiewska z IOM za pierwszy warunek udanej integracji uważa właściwe przygotowanie do tego procesu nie tylko nauczycieli, ale całego środowiska szkolnego, czyli także pomocniczego personelu, uczniów i ich rodziców. To nie zawsze jest łatwe.
- Często przekonanie rodziców do zaakceptowania wielokulturowości w klasie, wspólnego kształcenia ich pociech z cudzoziemcami, jest bardziej trudne i bolesne niż dzieci. Z reguły na początku niechętnie odnoszą się do włączenia cudzoziemców do klasy, do której chodzą ich dzieci. Obawiają się, że osoby nieznające dobrze języka polskiego będą się uczyć gorzej i tym samym zaniżać wyniki testów oraz pozycję szkoły w rankingu. Trzeba starać się przekonać rodziców do korzyści, jakie ich dziecko może odnieść z faktu uczenia się w klasie czy szkole wielokulturowej - opowiada Dorota Satahun, kierownik świetlicy w Szkole Podstawowej nr 37 w Bytomiu.
- Dyrektor Krystyna Starczewska opowiadała dykteryjkę, jak rodzice na zebraniu niezbyt chętnie przyjmowali informacje o tym, że w szkole są dzieci cudzoziemskie. Pytała ich wówczas, czy żałowaliby pieniędzy na pracownię informatyczną, na zakup książek do biblioteki. Odpowiadali, że nie. No to skoro mamy żywych przedstawicieli kultur z całego świata, czy pożałują, aby część pieniędzy ze swojego czesnego przeznaczyć na kontakty ich dzieci owocujące wzbogaceniem ich osobowości. Skutkowało - wspomina Świetlana Małkowska, wicedyrektor warszawskiego Społecznego Gimnazjum nr 20.
Wśród najważniejszych problemów adaptacyjnych dzieci dr Witold Klaus, prezes Stowarzyszenia Interwencji Prawnej, wymienia przede wszystkim brak znajomości języka polskiego. Powoduje to, że uczeń nie rozumie poleceń nauczycieli i szybko zniechęca się do nauki. - Nie odrabia prac domowych i jest rozkojarzony na lekcjach. Ma małą motywację do nauki, gdyż rodzice, z reguły, traktują Polskę jako kraj przejściowy - mówi. - Do tego dochodzą problemy kulturowe, efekty traumy wojennej, inna niż w naszej kulturze pozycja kobiety i dziewczynki, zawsze wycofanej, usługującej mężczyźnie, nieodzywającej się przy chłopcach, izolującej od polskich kolegów. W końcu problemy wynikające z odmiennej religii - wylicza dr Klaus. Jego zdaniem rozwiązaniem jest asystent kulturowy w szkole, koniecznie wywodzący się z tej samej kultury co cudzoziemscy uczniowie. Zapewni on bezpieczeństwo, będzie doskonałym pośrednikiem pomiędzy różnymi grupami dzieci. Konieczne są też zajęcia wyrównawcze, aby dziecko mogło odnieść sukces edukacyjny. Dobrym rozwiązaniem jest klasa wstępna, maksymalnie na pierwszy rok nauki, gdzie dzieci uczyłyby się intensywnie języka polskiego, co pomogłoby w wyrównywaniu różnic edukacyjnych.
Asystent kulturowy
- Pierwsze problemy rodzą się już przy przyjmowaniu uczniów cudzoziemskich - przyznaje Agnieszka Kosowicz, prezes Fundacji Polskie Forum Migracyjne. - Wiele szkól nie wie, jak to robić. Większość z tych dzieci nie ma dokumentów, nie wiadomo, czy i do jakiej szkoły wcześniej chodziły. Dlatego sprawy formalne związane z rejestracją uczniów czasami stanowią trudność.
Kolejne wyzwanie to praca w grupie międzykulturowej. - Jeśli ma być skuteczna, wymaga od każdego nauczyciela zmiany sposobu pracy oraz dodatkowego czasu i wysiłku intelektualnego na przygotowanie zajęć tak, aby mogli z nich skorzystać również uczniowie cudzoziemscy - mówi Agnieszka Mikulska-Jolles, antropolog kultury z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. - Dzieci przychodzą do szkoły z różnymi stereotypami o cudzoziemcach, zasłyszanymi w domu czy telewizji. Trzeba ich przekonać, że używanie nazw i epitetów, które emigranci uważają za negatywne, niczemu dobremu nie służy. Zadbać o to, by język, którym posługują się nauczyciel i uczniowie, nie był dyskryminujący - podkreśla ekspertka. I dodaje, że dzieci imigrantów przychodzące do polskiej szkoły w większości przypadków skazane są na szok kulturowy i stres. - Trudniej zaadaptować się dzieciom, które przychodzą w większej liczbie, bo polaryzują się w dwóch grupach. Niewiele wówczas trzeba, by doszło do spięć - przyznaje Agnieszka Mikulska-Jolles.
Często nauczyciele nie radzą sobie z rozładowywaniem konfliktów, jakie pojawiają się pomiędzy dziećmi cudzoziemskimi a polskimi. Wyjściem z sytuacji jest wówczas pomoc asystenta wielokulturowego. - To ważne, by w szkole był ktoś, kto pomoże dotrzeć do grupy dzieci cudzoziemskich. Zasadniczo powinien funkcjonować asystent, najlepiej wywodzący się z ich kręgu kulturowego. Jednak nie każda gmina może sobie pozwolić na etat dla takiej osoby - mówi Dorota Sałabun ze Szkoły Podstawowej nr 37 w Bytomiu. - Ze względu na to, że znam język rosyjski, do mnie należała opieka nad uczniami z rodzin czeczeńskich. Załatwiałam wszystkie związane z nimi sprawy. Na początku służyłam za tłumacza. Wyjaśniałam przyczyny niestandardowych dla nas zachowań, wynikających z odmienności kulturowej oraz religijnej nowych uczniów. Zrozumienie rodziło wyrozumiałość i uspakajało agresywne zachowania. Dotarcie do całej grupy wymagało jednak kilku miesięcy pracy i wiązało się przede wszystkim z poznaniem ich kultury - opowiada o swoich doświadczeniach.
Zdaniem Doroty Sałabun najważniejsze w pracy opiekuna jest stworzenie przyjaznej atmosfery w szkole, by cudzoziemcy czuli, że są akceptowani w środowisku rówieśników, mogą liczyć na pomoc i wsparcie w odnalezieniu się w nowej sytuacji. Konieczne jest też stosowanie oddzielnych kryteriów oceny pracy ucznia cudzoziemskiego (uwzględnienie wartości dodanej) z danego tematu, dostosowanie metod pracy do jego możliwości językowych, np. poprzez zapis graficzny, praktyczne doświadczenia.
Dlatego też od roku szkolnego 2015/2016 resort edukacji wprowadził dla cudzoziemskich uczniów ułatwienia na egzaminach zewnętrznych. - Dzieci kończące szkolę podstawową i gimnazjum mają uproszczone arkusze egzaminacyjne, wydłużony czas egzaminu, mogą korzystać ze słowników - wylicza minister Joanna Kluzik-Rostkowska. Ponadto uczeń, któremu ograniczona znajomość języka polskiego utrudnia zrozumienie czytanego tekstu, może przystąpić do sprawdzianu i egzaminu gimnazjalnego, egzaminu maturalnego (na podstawie pozytywnej opinii rady pedagogicznej), z wyjątkiem egzaminu maturalnego z języka polskiego oraz języka obcego nowożytnego, w warunkach i formie dostosowanych do jego potrzeb edukacyjnych oraz możliwości psychofizycznych.
Nauka języka polskiego
- Jednym z najważniejszych problemów jest nieznajomość języka, utrudniony kontakt z dziećmi oraz ich rodzicami - podkreśla dr Beata Katarzyna Jędryka z Fundacji Nauki Języków Obcych Linguae Mundi. Mając to na uwadze, resort edukacji przyjął rozwiązanie umożliwiające w razie potrzeby skorzystanie przez cudzoziemskiego ucznia z dodatkowych bezpłatnych zajęć z języka polskiego (w wymiarze nie niższym niż dwie godziny lekcyjne tygodniowo). W algorytmie podziału subwencji oświatowej przewidziano dodatkowe wagi obejmujące m.in. uczniów korzystających z nauki języka polskiego jako obcego. Dzięki temu kwota przypadająca na jedno dziecko może być nawet dwuipółkrotnie wyższa.
Zajęcia te muszą jednak prowadzić nauczyciele odpowiednio przygotowani do pracy w klasach wielokulturowych. - W placówce powinien być co najmniej jeden nauczyciel przygotowany metodycznie do prowadzenia nauki języka polskiego jako drugiego na odpowiednim dla danej szkoły etapie nauczania - uważa dr Beata Katarzyna Jędryka. - Metodykę nauczania dzieci, które nie mówią lub słabo mówią w języku polskim, powinni ponadto poznać wszyscy nauczyciele przedmiotowi pracujący z daną klasą, o czym, niestety, często się zapomina. Pamiętać też należy o konieczności przeszkolenia nauczycieli z zarządzania wielokulturowością w klasie.
Resort edukacji zapewnia, że jeśli dodatkowe szkolenia dla nauczycieli okażą się potrzebne, zostaną zorganizowane. Przydatne dyrektorom szkół i nauczycielom materiały oraz poradnik dla nauczycieli i specjalistów, przygotowane m.in. przez organizacje pozarządowe, już są dostępne w wersji elektronicznej na stronie http://wlaczpolske.pl/. - Pamiętajmy jednak, że nawet najlepiej przygotowany nauczyciel niewiele osiągnie w skutecznej integracji dzieci cudzoziemskich, jeśli zabraknie mu chęci, tolerancji i otwartości na uczniów wielokulturowej klasy czy szkoły.
Konsultant MEN ds. integracji
- Aby integracja uczniów cudzoziemskich w nowym środowisku przebiegała skutecznie, powinniśmy przede wszystkim wykorzystać doświadczenie tych szkół, które już od lat z nimi pracują, np. Zespołu Szkół „Bednarska”, gdzie stoi kolejka rodziców obcokrajowców, by zapisać tam swoje dziecko. Bo wiedzą, że tam dzieci będą się czuć bezpiecznie, będą chciane. Chodzi o to, aby w szkołach stworzyć taką kulturę, żeby dzieci tak właśnie od pierwszych dni się czuły - mówi Marina Hulia, ekspertka w dziedzinie integracji międzynarodowej, laureatka wielu nagród (m.in. w 2013 r. otrzymała Nagrodę im. Ireny Sendlerowej Za naprawianie świata). W październiku została konsultantem MEN ds. integracji i pracy z dziećmi cudzoziemskimi w polskiej szkole. Ma opracować materiały szkoleniowe i informacyjne dotyczące przyjęcia do szkoły i pracy dydaktycznej z obcokrajowcami.
Przyznaje, że bardziej jest praktykiem niż urzędnikiem. Choć nie są jeszcze wyznaczone szkoły, które miałyby przyjąć dzieci uchodźców, już zaplanowała spotkania z nauczycielami wielu różnych placówek. - Będziemy dyskutowali o edukacji tych dzieci, ale przede wszystkim będę mówiła o tym, by nie bać się nowych uczniów, i co zrobić, by wszyscy na ich obecności skorzystali - zapowiada Marina Hulia.
Co wynika z jej doświadczeń dotyczących nauczania dzieci cudzoziemców? - Nie należy „rzucać” takiego dzieciaka od razu do klasy z uczniami, którzy realizują podstawę programową, kiedy on niczego nie rozumie po polsku, posługuje się jedynie językiem arabskim. Skorzystajmy z możliwości przygotowania takich dzieci - przekonuje konsultantka. - Znam przykład chłopca z Inguszetii, który przez rok siedział na końcu klasy, nie otwierając nawet tornistra, bo nauczycielka miała do wyboru albo uczyć 22 osoby, albo zająć się nowym uczniem. Pierwszy rok - i to się sprawdza w praktyce - powinien być adaptacyjny, ze wzmożoną nauką języka polskiego. Winien to być rok wyrównawczy, w którym dzieci będą poznawać język polski i uczyć się o naszym kraju. Nie tylko w klasie, ale również podczas wyjść na pocztę, do biblioteki, w kinie, restauracji, na przystanku autobusowym.
To jest możliwe do osiągnięcia. - Moja córka Marija poszła rok temu do gimnazjum w Warszawie. Pani wychowawczyni przedstawiła ją dzieciom, zwróciła uwagę, że mówi tylko po ukraińsku, i prosiła dzieci o pomoc. Pani polonistka zajęła się nią tak pilnie, że po roku mówi po polsku, otrzymuje nawet piątki z języka polskiego. Córka zachwycona jest atmosferą w szkole. Jesteśmy dobrego zdania o polskich szkołach - opowiada Tatiana Dumynska z Ukrainy.
Czytają artykuły o emigracji, opowiadają o kulturze i obyczajach w swoich krajach, dyskutują o tożsamości, kręcą filmy prezentujące własne ojczyzny, wspólnie próbują narodowych przysmaków.
Rodzice obawiają się, że osoby nieznające dobrze języka polskiego będą się uczyć gorzej i tym samym zaniżać wyniki testów oraz pozycję szkoły w rankingu.
W placówce powinien być co najmniej jeden nauczyciel przygotowany metodycznie do prowadzenia nauki języka polskiego jako drugiego na odpowiednim dla danej szkoły etapie nauczania.
Włodzimierz Kaleta jest prawnikiem i dziennikarzem, publicystą zajmującym się od ponad 30 lat m.in. problematyką związaną z funkcjonowaniem samorządu terytorialnego, oświaty i prawa.
Źródło - Dyrektor Szkoły (02.12.2015) autor: Włodzimierz Kaleta
© 2014. Oddział ZNP w Mysłowicach. Wszystkie prawa zastrzeżone.