Aktualności
(07.03.2015) strong>Raport NIK może szokować i... zwiększyć stres uczniów
Najwyższa Izba Kontroli wzięła pod lupę sprawdzanie egzaminów kończących poszczególne etapy edukacji i dopatrzyła się licznych rażących nieprawidłowości.
Centralna Komisja Egzaminacyjna nie nadzorowała właściwie przeprowadzania i oceniania sprawdzianów szóstoklasisty, testów gimnazjalnych, matur i egzaminów zawodowych. Działaniom CKE przyjrzała się Najwyższa Izba Kontroli, a jej wnioski mogą szokować uczniów, którzy zdają egzaminy, i rodziców, którzy je przeżywają.
„System egzaminów wymaga naprawy, głównie z uwagi na niewłaściwy sposób układania testów i błędy popełniane przy ich sprawdzaniu. Słaba kontrola komisji egzaminacyjnych sprawia, że wśród świetnych egzaminatorów bez trudu i bez konsekwencji trwają także ci nierzetelni” - czytamy w raporcie NIK.
Jak się okazało, aż co czwarta praca zweryfikowana na wniosek zdającego okazała się źle sprawdzona! W latach 2009-2014 na 40 tys. prac egzaminacyjnych, które udostępniono do wglądu zdającym, 10 tys. zostało sprawdzonych ponownie, a wyniki egzaminu zostały zmienione aż w jednej czwartej przypadków.
- W większości weryfikacja ta wynikała z konieczności poprawienia pomyłki w sumowaniu liczby przyznanych punktów. Zdarzały się także sytuacje, w których zdający mieli słuszne wątpliwości także co do liczby punktów przyznanych przez egzaminatora za poszczególne rozwiązania - informuje Paweł Biedziak, rzecznik prasowy NIK.
Kolejnym błędem był fakt, że od sprawdzania testów kończących poszczególne etapy edukacji nie odsuwano tych egzaminatorów, którzy w ocenie prac się pomylili. Co więcej, nie weryfikowano ponownie wszystkich pozostałych prac ocenionych przez egzaminatora, który błąd popełnił. Na przestrzeni pięciu lat z listy egzaminatorów wykreślono jedynie trzy osoby.
Co jeszcze wzbudziło niezadowolenie kontrolerów? Chociażby brak pogłębionej analizy wyników egzaminów oraz dziewięć kolejnych różnych procedur przygotowywania zadań egzaminacyjnych. W raporcie NIK znajdziemy też pozytywny aspekt. Dyrektor CKE tuż po zakończeniu kontroli wprowadził jednakowe zasady organizowania i przeprowadzania wglądu do pracy egzaminacyjnej w każdej Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej. Wgląd do pracy będzie wynosił co najmniej pół godziny. Jednak generalnie dyrektor CKE, dr Marcin Smolik, z zarzutami NIK się nie zgadza. Mówi np., że dużo nieprawidłowości zdołano już naprawić. Przywołuje też inne niż NIK dane. Według dyrektora, z wąskiej grupy 11 tys. wnioskujących o ponowne sprawdzenie prac poprawione świadectwo dostało ok. 13 proc. uczniów.
Joanna Jakubowska, doradca metodyczny ds. matematyki w Ośrodku Kształcenia Ustawicznego w Gdańsku i nauczyciel w gimnazjum, tak komentuje sprawę: - Z moich doświadczeń jako nauczyciela wynika, że ocenę z testów gimnazjalnych kwestionują nieliczne osoby. Ani razu nie spotkałam się z przypadkiem, gdy takiej osobie zmieniano wynik egzaminu. Wydaje mi się, że raport NIK spowoduje, iż zwiększy się liczba próśb do Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej o wgląd w swoje prace. Sam raport podany do wiadomości krótko przed egzaminami na pewno wpłynie na zwiększenie stresu u uczniów.
Badania dotyczące porównywalności wyników egzaminów prowadzi Instytut Badań Edukacyjnych. Rzecznik prasowy IBE Natalia Skipietrow mówi, że sam system egzaminów zewnętrznych wprowadzono w 1999 r. w oparciu o doświadczenia innych krajów i z pełną świadomością sporów, jakie się toczą wokół rozmaitych typów oceniania. - Był to element większego pakietu reform: w tym reformy programowej, wprowadzenia gimnazjów. Chodziło o to, żeby pomiędzy szkołą ponadgimnazjalną a studiami był jeden egzamin, matura. Musiał być tak zorganizowany i realizowany, żeby jego wyniki były wiarygodne dla uczelni. Dlatego m.in. wprowadzono na języku polskim tak później krytykowane ocenianie według klucza, czyli według zawartych w tekście sformułowań. Teraz od tego odchodzimy.
Komentuj na naszej stronie
Co sądzisz o tych ustaleniach? Coś może się zmienić na lepsze?
www.dziennikbaltycki.pl
Związek Nauczycielstwa Polskiego jest przeciwny „testomanii”
Problemem jest nawet jedna źle sprawdzona praca
Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego
- Opublikowanie raportu NIK wywołało burzę. Jak po takich wiadomościach mogą czuć się uczniowie?
- Nie zamierzam bronić CKE, ale proszę zwrócić uwagę, że do ponownej weryfikacji skierowano zaledwie ułamek prac. Z drugiej strony nawet jedna praca stanowi problem, bo mamy do czynienia z krzywdą, złością i dyskomfortem zdającego. Oczywiście najlepiej jest dążyć do tego, by takie sytuacje w ogóle nie miały miejsca - pytanie tylko, czy przy takim ogromie prac jest to możliwe. Na listach CKE widnieje około 180 tys. egzaminatorów. Martwi to, że nierzetelni egzaminatorzy nadal mogą sprawdzać testy.
- Może lepszym pomysłem byłoby zrezygnowanie z testów?
- ZNP zawsze negatywnie był nastawiony do tzw. testomanii i klucza odpowiedzi, zwłaszcza jeżeli chodzi o język polski - to zabija w uczniu indywidualizm. Cieszę się, że zlikwidowano prezentację maturalną, która nierzadko była przedmiotem handlu w internecie. Pytanie też, czy potrzebne są nam sprawdziany szóstoklasisty - przecież nauka w gimnazjum jest obowiązkowa. Co innego testy po gimnazjum i matura - to przepustka do dalszej edukacji. Jednak 30 proc. próg na maturze to za mało - moim zdaniem, na uczelnie powinni przyjmowani być ci, którzy uzyskają co najmniej połowę punktów.
Egzaminator też ma prawo być zmęczony
Elżbieta Piszczek, dyrektor V Liceum Ogólnokształcącego w Gdańsku
- Czy sprawdzanie matur to trudne zadanie?
- Egzaminatorzy biorą na siebie dużą odpowiedzialność, a ich zadanie jest bardzo trudne, zwłaszcza jeżeli chodzi o zadania opisowe. Sama swego czasu sprawdzałam prace maturalne z chemii i czasami trudno odgadnąć, „co autor miał na myśli”. Odpowiedzi maturzystów bywają niezwykle ciekawe i jednocześnie trudne do przewidzenia.
- Ktoś jednak te egzaminy musi sprawdzać...
- Sprawdzanie matur przez nauczycieli dezorganizuje pracę szkoły. Tacy nauczyciele w maju uczestniczą w komisjach egzaminacyjnych, prowadzą lekcje, a do tego wieczorami i w weekendy sprawdzają matury. Przez to są przemęczeni, a praca przy sprawdzaniu matur wymaga przecież dużego skupienia. Ideałem byłoby, gdyby za sprawdzanie matur nie byli odpowiedzialni nauczyciele bieżąco zaangażowani w swoją pracę, a osoby mające więcej czasu i możliwości skupienia nad pracami maturalnymi.
Marzenia Pomorzanek
Magdalena Borek, Kościerzyna
- Z okazji Dnia Kobiet życzę sobie, aby mój mąż sprawił mi jakąś ogromną niespodziankę, tak jak miał to w zwyczaju robić w okresie, gdy byliśmy narzeczonymi. Wtedy był naprawdę szalony i zawsze mnie zaskakiwał. Mam nadzieję, że w niedzielę tak będzie. Jeśli chodzi o marzenia, to marzą mi się długie wakacje w ciepłych krajach. Chciała bym tam pojechać z mężem i synkiem oraz z naszymi wspaniałymi przyjaciółmi, z którymi byliśmy kilka lat temu na jednej z greckich wysp.
Halina Rogińska, Kaliska Kościerskie
- Z okazji Dnia Kobiet życzę sobie przede wszystkim spokoju, który w dzisiejszych czasach coraz trudniej jest osiągnąć. Żyjemy szybko, mamy dużo różnorodnych zajęć i nie tak łatwo jest o odrobinę wytchnienia. Potrzebna jest także pogoda ducha, zdrowie i szczęście, które nie będzie zależne od pieniędzy, polityki czy ustroju. Panie powinny zadbać, aby Dzień Kobiet był wyjątkowy i spędzić go najlepiej jak się da.
Monika Kalejta, Kościerzyna
- Uważam, że 8 Marca każda kobieta powinna otrzymać kwiaty. Dzień Kobiet to najlepsza kutemu okazja. Marzy mi się taka niespodzianka, która sprawiłaby, że zapomnę o codziennych troskach i kłopotach, choć na jeden dzień. Moim zdaniem, Dzień Kobiet nie jest żadnym reliktem przeszłości i dobrze, że nadal to święto jest obchodzone. Może nie tak, jak dawniej, ale jednak.
Na przestrzeni pięciu lat z listy egzaminatorów skreślono zaledwie trzy osoby.
Źródło - Polska Dziennik Bałtycki (07.03.2015) Autor - Monika Jankowska
© 2014. Oddział ZNP w Mysłowicach. Wszystkie prawa zastrzeżone.