Aktualności
(11.09.2017) Od września pracę w szkołach w kraju straciło 10 tysięcy nauczycieli, a 22 tysiącom ograniczono etaty - twierdzi Związek Nauczycielstwa Polskiego.
„W województwie śląskim praca przecież czeka, tylko chętnych brak!” - przekonują urzędnicy. Kto ma rację?
Ewelina Madej przez pięć lat uczyła w Zespole Szkół Plastycznych w Dąbrowie Górniczej. Prowadziła lekcje ze szkła artystycznego i witrażu. Każdego czerwca podpisywała umowę na kolejny rok szkolny. W tym roku umowy jej nie przedłużono. Wskutek reformy edukacji do wygaszenia przeznaczone zostały bowiem nie tylko gimnazja, ale też sześcioletnie ogólnokształcące szkoły sztuk pięknych, łączące program gimnazjum i liceum plastycznego. Naboru nie prowadziła także OSSP, wchodząca - wraz z liceum plastycznym - w skład dąbrowskiego ZSP. Trzeba było zredukować zatrudnienie.
Jeszcze nie wiedząc, że czeka ją utrata pracy, Madej zaangażowała się w walkę przeciw reformie edukacji. Współpracowała m.in. z grupami „NIE dla Chaosu w Szkole” oraz „Rodzice przeciwko Reformie Edukacji”. Robiła to, by bronić zdolnej młodzieży, której reforma odbiera szansę na wczesne rozwijanie talentów. Niespodziewanie to sama Madej stała się ofiarą zmian. W wyniku reformy w szkołach plastycznych pracę straciła połowa nauczycieli przedmiotów artystycznych.
A przecież nauczyciele szkół plastycznych stanowią tylko niewielki procent nauczycielskiej społeczności. Znacznie więcej z nich pracuje w gimnazjach, a wygaszanie tych szkół dla wielu równa się utracie etatu.
Anna Zalewska, minister edukacji, przekonywała, że skoro po wprowadzeniu reformy uczniów nie ubędzie, zapotrzebowanie na nauczycieli nie zmaleje. Jej zdaniem z wygaszanych gimnazjów przenieść się mieli oni do podstawówek, w których nauka trwać będzie teraz o dwa lata dłużej. Niestety, to wcale nie takie proste. Dyrektorzy podstawówek wolą uzupełniać etaty swoim nauczycielom, zamiast przyjmować nowych.
W czwartek premier Beata Szydło na antenie Radia RMF mówiła, że to, czy w danej miejscowości jest praca dla nauczycieli, czy też nie, zależy od sposobu, w jaki samorząd wdraża reformę. Chwaliła się, że zna wiele miast, w których nie tylko nauczyciele zachowali pracę, ale szkoły szukają nowych pedagogów.
Takich miast nie brakuje w naszym regionie. W Rudzie Śląskiej liczba etatów dla nauczycieli zwiększyła się z 2356 w zeszłym roku szkolnym do 2394 w tym roku. Przybyło ich jednak głównie w przedszkolach, które od września zobowiązane zostały nowymi przepisami do zapewnienia miejsc trzylatkom.
Urszula Bauer, śląska kurator oświaty, tuż przed rozpoczęciem roku szkolnego mówiła, że częściej docierają do niej informacje, że dyrektor szkoły nie może znaleźć chętnego do pracy nauczyciela niż o tym, że to nauczyciele poszukują pracy. Jej słowa potwierdza Sławomir Witek, naczelnik Wydziału Edukacji i Sportu w Urzędzie Miejskim w Katowicach. Gdy kilka dni temu zapytałam go, czy zgodnie z prośbą rodziców siódmoklasistów z SP nr 56 miasto zgodzi się podzielić 35-osobową klasę na dwie mniejsze, odparł, że wówczas inne szkoły też chciałyby dzielić oddziały, a to kosztowałoby zbyt wiele. Dodał, że problemem, oprócz pieniędzy, jest niewystarczająca liczba nauczycieli. Już teraz katowickie szkoły nie potrafią zapełnić wakatów.
W bazie ofert pracy dla nauczycieli, którą Kuratorium Oświaty w Katowicach prowadzi od niedawna na polecenie MEN, rzeczywiście jest sporo ofert pracy z katowickich szkół. Na pełny etat mogą liczyć jednak tylko oligofrenopedagodzy, logopedzi, nauczyciele wychowania przedszkolnego, nauczania początkowego oraz przedmiotów zawodowych. Jest też praca dla wychowawcy świetlicy, dla bibliotekarza, nauczyciela muzyki oraz dla anglistów, ale ci ostatni są potrzebni tylko na kilkumiesięczne zastępstwo lub do pracy w weekendy. Pozostałe oferty dotyczą pracy na godziny. Aby skompletować etat, nauczyciel musiałby dojeżdżać pomiędzy kilkoma, często bardzo oddalonymi od siebie szkołami. Także Ewelinie Madej kilku dyrektorów proponowało pojedyncze godziny plastyki. - Ich postawę niezmiernie szanuję, ale godziny to niestety zbyt mało, aby zapewnić odpowiedni dochód - mówi nauczycielka.
Anna Kij z Kuratorium Oświaty w Katowicach informuje, że w tym roku szkolnym dyrektorzy zawarli z nauczycielami ponad 8 tys. nowych umów. - Oczywiście, nie wszystkie dotyczyły pełnych etatów, a część to po prostu przedłużenie umów, które wygasły z końcem poprzedniego roku szkolnego, niemniej są szkoły, jak katowicka SP nr 54, która zatrudniła ośmiu nauczycieli, w tym sześciu w pełnym wymiarze godzin - mówi Kij.
Gdy na ogłoszenia nie odpowiada żaden kandydat, dyrektorzy zwracają się do kuratorium o zgodę na zatrudnienie nauczycieli bez wymaganych kwalifikacji. Np. chcą przyjąć do szkoły specjalnej przedmiotowca bez ukończonej oligofrenopedagogiki czy zatrudnić osobę niebędącą nauczycielem do prowadzenia zajęć z przedmiotu zawodowego. Do kuratorium wpłynęło 260 takich wniosków, ale zgody wyrażane są ostrożnie.
W prowadzonej przez katowickie kuratorium bazie obecnie są jeszcze 440 oferty pracy dla nauczycieli. Od marca opublikowanych zostało ich ponad 4,1 tys., z czego 1418 dotyczyło pracy na etat.
Rzetelne dane o tym, ilu nauczycieli z regionu straciło w tym roku pracę, Okręg Śląski ZNP zbierze do połowy września, a kuratorium - do przełomu października i listopada.
Z wykresów opracowanych przez zespół należącego do Agory serwisu BIQdata.pl na podstawie wstępnych danych ZNP wynika jednak, że Górny Śląsk, jest - zaraz po Podlasiu - regionem, w którym zwolnień nauczycieli i nieprzedłużonych umów było najmniej. Według tego źródła ze śląskimi szkołami pożegnało się 248 nauczycieli, a 588 zredukowano etaty. W województwie mazowieckim nauczycieli, których zwolniono lub nie zaproponowano im nowych umów, jest 2853, a redukcje etatów dotknęły 9051 osób.
440 oferty pracy dla nauczycieli znajduje się w bazie prowadzonej przez katowickie kuratorium, ale nie zawsze jest to praca na etacie.
Źródło - Gazeta Wyborcza str. 1 Katowice, autor: Magdalena Warchala (11.09.2017)
© 2014. Oddział ZNP w Mysłowicach. Wszystkie prawa zastrzeżone.